Kochani, dziś mam dla Was zbiór recenzji kosmetyków, które w ostatnich tygodniach zagościły w mojej kosmetyczce i na półce w łazience. Część z nich to absolutne perełki, inne zaskoczyły mnie skutecznością, a kilka… no cóż, może nie podbiły mojego serca, ale o wszystkim przeczytacie poniżej. Jeśli szukacie nowych kosmetyków do pielęgnacji twarzy, ciała, paznokci czy włosów, zaparzcie sobie herbatę i chodźcie poczytać. Zaczynamy!
Golden Rose Prodigy Gel Colour – żelowy lakier bez lampy? Tak!
Ten lakier to mój hit na szybki manicure. Efekt przypomina hybrydę, ale nie trzeba lampy ani kombinowania – wystarczy baza i top z tej samej serii. Kolor jest głęboki, błyszczący i bardzo elegancki. Trzyma się na moich paznokciach spokojnie 4–5 dni bez odprysków, co u mnie jest wynikiem świetnym. Jeśli szukasz trwałego lakieru do paznokci z efektem żelu – warto spróbować!
Arganove Ekologiczny Hydrolat z Kwiatu Róży Damasceńskiej – różana mgiełka dla skóry i zmysłów
Ten hydrolat jest jak aromaterapia i pielęgnacja w jednym. Uwielbiam go za naturalny, różany zapach – nie jest sztuczny, tylko autentycznie roślinny, delikatny i kojący. Stosuję go rano jako tonik i w ciągu dnia jako odświeżenie – szczególnie latem. Działa łagodząco, a przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że moja cera wygląda zdrowiej i jest mniej zaczerwieniona.
Sylveco Dermo krem uszczelniający naczynka SPF50 – skuteczna tarcza dla cery wrażliwej
Ten krem to moje ostatnie odkrycie w pielęgnacji skóry naczynkowej. Ma lekką, dobrze rozprowadzającą się konsystencję i bardzo wysoki filtr SPF50, co dla mnie – posiadaczki wrażliwej cery – jest ogromnym plusem. Nie bieli, nie zapycha, a przy tym naprawdę wzmacnia naczynka. U mnie zaczerwienienia są jakby mniej widoczne, skóra spokojniejsza. Idealny na dzień pod makijaż!
Efektima Płatki Hydrożelowe pod oczy Coffee & Peptides – ekspresowa ulga dla zmęczonych oczu
Zaparzona kawa na oczy? Trochę tak to działa. Te hydrożelowe płatki dają cudowne uczucie chłodzenia i odprężenia. Świetnie sprawdzają się po nieprzespanej nocy albo w dni, kiedy spojrzenie potrzebuje “kopa”. Skóra pod oczami jest nawilżona, jędrniejsza i mniej opuchnięta. A że wyglądają jak połyskujące chmurki – można przy okazji zrobić sobie fajne zdjęcie na Insta 😉
Rimmel Wonder’Ink – eyeliner, który trzyma się jak tatuaż
To jeden z najtrwalszych eyelinerów, jakie miałam. Jest bardzo czarny, naprawdę matowy i nie rozmazuje się nawet przy łzawieniu oczu. Precyzyjna końcówka pozwala na dociągnięcie idealnej kreski – cienkiej lub wyrazistej. U mnie trzyma się cały dzień bez żadnych poprawek. A to coś mówi, bo mam dość tłustą powiekę!
Miss Sporty Naturally Perfect – błyszczyk-serum do ust, który noszę codziennie
Ten błyszczyk to przyjemne zaskoczenie. Ma delikatny kolor, pięknie wygładza usta, nadaje im zdrowy połysk i… naprawdę je pielęgnuje. Nie klei się, nie roluje i zostawia usta mięciutkie jak po dobrej masełkowej pielęgnacji. Idealny do codziennego noszenia, nawet bez makijażu.
Biotinne Care Essence Saffran – ujędrniający olejek do ciała z efektem wow
Ten olejek to coś pomiędzy serum a luksusową pielęgnacją. Ma bardzo przyjemną, lekką formułę, która szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. Pachnie obłędnie – orientalnie, ale nie za mocno. Po kilku użyciach skóra jest bardziej sprężysta, gładsza i wygląda zdrowo. U mnie wylądował w stałej pielęgnacji wieczornej.
RedBlocker Płyn micelarny – łagodność w czystej postaci
Używam go do demakijażu oczu i twarzy, i muszę powiedzieć – delikatność tego kosmetyku jest ogromnym plusem. Nie piecze, nie podrażnia, a skutecznie usuwa nawet tusz i podkład. Dla mojej naczynkowej skóry to ideał. Bez alkoholu, bez sztucznych zapachów, za to z działaniem łagodzącym i kojącym.
Shefoot Laboratories – krem do stóp, który uratował moje pięty
Nie sądziłam, że krem do stóp może robić takie wrażenie, a jednak. Ten konkretny działa niemal od pierwszego użycia. Wygładza, nawilża, regeneruje – i do tego pięknie pachnie. Idealny na lato, gdy stopy są bardziej wystawione na pokaz. Po tygodniu codziennego stosowania moje stopy były jak po pedicure.
Himalaya Botanique – wybielająca pasta z kurkumą i olejem kokosowym
Pasta do zębów, która ma naturalny skład i naprawdę odświeża oddech na długo. Ma lekko ziołowy smak, delikatnie wybiela, a przy tym nie podrażnia dziąseł. Używam jej z przyjemnością, szczególnie wieczorem. Lubię też to, że nie ma fluoru – jeśli jesteście na to wyczuleni, warto ją sprawdzić.
Medisept – chusteczki do dezynfekcji, które mam zawsze w torebce
W czasach, kiedy higiena dłoni jest tak ważna, te chusteczki sprawdzają się idealnie. Są skuteczne, mają przyjemny zapach, nie wysuszają dłoni jak klasyczne żele. Spokojnie dezynfekuję nimi też telefon czy klamki – bardzo praktyczne na co dzień, szczególnie w podróży.
Herbal Care Suchy Szampon Piwonia – objętość i świeżość bez białych śladów
Ten suchy szampon naprawdę mnie zaskoczył. Odświeża włosy, nie zostawia białego nalotu, a do tego daje efekt uniesienia u nasady. Pachnie delikatnie, kwiatowo – bardzo świeżo. Idealny ratunek w poranne dni bez czasu na mycie głowy. Sprawdza się też przy cienkich włosach.
Jantar Galaretka do laminacji z bursztynem – ujarzmia puszące się włosy
Na koniec coś do włosów. Ta galaretka ma bardzo lekką, żelową konsystencję i naprawdę robi robotę. Włosy po niej są wygładzone, mniej się puszą i łatwiej je ułożyć. Nie obciąża, nie przetłuszcza – daje za to efekt „domowej laminacji”, który naprawdę widać. Jeśli masz niesforne włosy jak ja – koniecznie wypróbuj!
To tyle z mojej kosmetycznej selekcji na dziś! Daj znać, czy coś Cię zaciekawiło albo czy już używasz któregoś z tych kosmetyków. Może masz zupełnie inne wrażenia? Jak zawsze – czekam na Twoje komentarze i wiadomości.
Buziaki!
Kamila 💗